niedziela, 19 września 2010

Jednak jest różnica...

wiele technik manipulacji jest bardzo uniwersalnych. Działają one skutecznie niezależnie od grupy kulturowej, w której funkcjonuje 'ofiara', jej statusu społecznego czy materialnego. Coraz częściej zdarza się jednak, że osoba, która próbuje nami manipulować dostosowuje się do naszych indywidualnych preferencji czy środowiska, w którym funkcjonujemy. Robi to po to żeby zwiększyć szansę odniesienia sukcesu i zmniejszyć swój wysiłek. Takie działanie odnosi zadziwiające efekty. Przyczyna jest jasna - wszyscy jesteśmy ludźmi ale nie jesteśmy wszyscy tacy sami. Zauważenie tej prawidłowości może dawać sporą przewagę.

Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy osoba manipulująca nami wie o nas całkiem sporo i wykorzystuje tę wiedzę. Może ona też korzystać z pewnej uniwersalnej wiedzy dzieląc ludzi na np. inteligentnych - mniej inteligentnych, rolników - nauczycieli, kobiety i mężczyzn. Ten ostatni podział jest kluczowy dla modnych ostatnio poradników dotyczących 'zdobywania każdej kobiety'. Inne emocje rządzą kobietami a inne mężczyznami, mając to na względzie można odwoływać się jedynie do tych sposobów, które będą skuteczne przeciwko jednej grupie a zignorowane przez drugą. Brzmi to dosyć prosto ale najlepiej zawsze można uzmysłowić sobie istotę problemu na przykładzie.

Czy w reklamach pieluszek dla dzieci pojawiają się dzikie tancerki w klubach dla panów czy raczej szczęśliwa mama i jeszcze szczęśliwszy maluch? Aż wydaje się, że źródłem tego całego szczęścia są reklamowane produkty i o to właśnie chodzi. W umyśle odbiorcy ma się pojawić myśl: 'żebym ja i moje dziecko była szczęśliwa muszę mieć właśnie te pieluszki'. Branża reklamowa już dawno zdała sobie sprawę z tego, że kierowanie reklam do węższego grona podnosi ich skuteczność w docelowej grupie.

Przenieśmy teraz przykład na jeszcze bliższy nam grunt. Idziemy sobie ulicą i zaczepia nas pewien człowiek, który widzi że zerwało nam się sznurowadło, proponuje nam kupno nowego, czy się zdecydujemy? W tej chwili właśnie tego potrzebujemy, mamy wrażenie, że propozycja 'spadła nam z nieba', zgodzimy się więc bardzo chętnie jeszcze dziękując naszemu 'wybawcy'. Oczywiście nic bardziej błędnego, trochę tutaj więcej szczęścia sprzedawcy niż naszego ale wykorzystanie sytuacji i zgranie jej ze sprzyjającymi okolicznościami jest wręcz idealne. No bo czy sprzedawca sznurowadeł odniósłby taki sam sukces podchodząc do kogoś kto ich w danej chwili nie potrzebuje? Nie jest to artykuł pierwszej potrzeby, nawet jeśli się zerwie to jesteśmy sobie w jakiś tam sposób tymczasowo poradzić.

Kierowanie ofert czy działań do osób, które czegoś potrzebują to marzenie handlowców, czasami więc próbują oni pomóc szczęściu i stosują nieuczciwe taktyki od małego sabotażu aż po takie manipulowanie otoczeniem, w którym przedstawiani jesteśmy jako osoba w jakiejś konkretnej potrzebie. Jawią się nam oni wtedy jako dobrodzieje, którzy z przyjemnością i niemal bezinteresownie nam pomogą. Nasza chęć odwzajemnienia się przez uiszczenie ceny wypływa wtedy z ulgi, że ktoś pomógł nam rozwiązać chwilowy problem. Nie czujemy się wtedy naciągani czy oszukani, inaczej podchodzimy do takich okoliczności, transakcja kojarzy nam się pozytywnie a więc i szansa na dalsze zakupy jest tym większa, zawsze bowiem kiedy spotkamy tę osobę będzie ona ucieleśnieniem przyjaciela, który pomógł w potrzebie, podał pomocną dłoń a nie tylko obcej osoby, która jest nam całkowicie obojętna.

Nie zalecam oczywiście podejrzliwości w stosunku do każdego, kto zdaje się być dla nas miły, takie zachowanie to już zwykła paranoja. Miejmy jednak świadomość, że i ta pozorna uczynność może kryć w sobie drugie dno i chęć wykorzystania naszej przymusowej sytuacji a nie tylko zawierać same pozytywne intencje. Niestety zwykle o tym jak jest naprawdę dowiadujemy się po fakcie lub... nigdy, dlaczego? Otóż przeświadczenie o tym, że ktoś nam pomógł zaciera prawdziwy obraz sytuacji i nawet próba przekonania nas o tym, że padliśmy ofiarą manipulanta nie przynosi rezultatu.

Indywidualizm w podejściu do drugiej osoby jest bardzo silną bronią w walce nie tylko o klienta ale też w przypadku zwykłych relacji międzyludzkich, pomyślmy sami kiedy czujemy się szczęśliwsi, bardziej docenieni i mamy wrażenie, że komuś na nas zależy, wtedy kiedy dostajemy od naszego przełożonego zegarek na zakończenie kariery, tak jak każdy inny pracownik czy wtedy kiedy od żony w prezencie otrzymujemy upragniony brakujący element długo zbieranej kolekcji monet?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz